>Nieprzytomne
spojrzenie, a w oczach dużo smutków,
Wzrok skierowany w ziemie i nie zdaję sobie sprawy, że
Znów nie będzie słodko, gorzko jest już w kubku,
Choć coraz częściej sypie cztery cukru i dwie kawy.<
Wzrok skierowany w ziemie i nie zdaję sobie sprawy, że
Znów nie będzie słodko, gorzko jest już w kubku,
Choć coraz częściej sypie cztery cukru i dwie kawy.<
Zanurzam usta w gorącej, gorzkiej kawie, wpatrując się w panoramę
łódzkiego miasta, a moje myśli nieustannie krążą wokół sytuacji z przed 8 dni.
Gdy to podczas wypadu z Francuzikiem do kina, wybrałam się razem z Michałem do
łazienki, w celu beztroskiego pieprzenia się z pełną świadomością tego, że
gdzieś za ścianą ów Francuzik rozmawia ze swoim znajomym – Mariuszem, a żona
Winiarskiego ogląda bajkę z synkiem. I w najkoszmarniejszych snach nie
spodziewałam się, że ktoś śmie nam przerwać swoim bezpardonowym wejściem i to
będzie znajomy Michała, którego ja pierwszy raz na oczy widziałam. Nie
spodziewałam się również takiej reakcji z jego strony oraz mojej reakcji na
jego reakcje... Gdy to on otworzył drzwi i niewzruszony tym co zastał, z
rozbawieniem na twarzy palnął – Winiarski, ty tu bara-bara, a żona Cię od pół
godziny szuka – a rozdrażniony Michał rzucił krótkie – Spierdalaj!
A najgorsze było to, że obrzuciłam Miśka przerażonym spojrzeniem i wybiegałam stamtąd, słysząc śmiech Ktosia za sobą, jednocześnie zostawiając tam Francuzika bez słowa wyjaśnienia...
Głowa mi puchnie na samo wspomnienie ubiegłotygodniowych wydarzeń.
Wzdycham i odstawiam filiżankę na blat biurka, które ugina się od znajdującego się na nim laptopa z otwartą skrzykną mailową i sterty papierów do ogarnięcia. Widząc to, mam ochotę się zastrzelić, rzucić z okna i to najlepiej z 10 piętra albo chociaż położyć się na torach i czekać 3 godziny na spóźniające się InterCity.
Ponownie wzdycham i wygodnie sadowię się w biurowym fotelu, gdy pomieszczenie wypełnia się - Won't Back Down, a ja w akcie desperacji wysypuje całą zawartość torebki na biurko i odnajduje moją rozklekotaną nokie.
-Halo? -wstaję.
-Cześć Łucja! Co u ciebie? Dobrze? U mnie też to znaczy nie, bo wyjeżdżam z Rafałem na tydzień na Majorkę i miałam ten wywiad zrobić z tym... No, kurde! Nie pamiętam! Wylatujemy już dziś wieczorem, więc nie będę mogła go przeprowadzić. Zrób go za mnie, bo mi naczelna łeb urwie, a sama wiesz jak to zołza... Dzięki! Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć! Wszystkie informacje wyśle ci na maila. Pa! - wygłasza taki piętnasto sekundowy monolog, a ja rzucam tylko -Że co kurwa?! - słysząc ja się rozłącza.
-Świetnie po prostu! - opadam bezsilnie, bijąc tyłkiem o miękką powierzchnie fotela i biorę się za przeglądnie poczty. Sennie przesuwam kursorem po ekranie, by po pięciu minutach grzebania pośród reklam banków i portali randkowych, odnaleźćpodejrzaną wiadomość o tytule –
ZAPROSZENIE!
Otwieram owo znalezisko, a na mojej twarzy maluję się zdziwienie przemieszane z rozbawieniem, które ostatecznie zmienia się w stan skrajnego zażenowania.
`Serdecznie zapraszam Cię na moje zaręczyny, które odbędą się u naszych rodziców w dniu 27 maja.
Mam nadzieje, że pojawisz się z kimś ^^
Pozdrawia.
Twoja kochana siostrzyczka:*
Anastazja Kaplińska`
Parskam śmiechem, zakręcając się w skórzanym fotelu. Rozbawiona, unoszę twarz ku górze i wachluje jakimś świstkiem papieru, starając się by łzy napływające do oczu, nie przekroczyły granicy krynic. Łapie głęboki oddech i powracam do przerwanej czynności. Po kilku minutach odnajduję wiadomość od Sandry. Zagłębiam się w lekturze, a pierwsze co rzuca mi się w oczy to:
`...mecz Skra Bełchatów - Zaksa Kędzierzyn-Koźle...`
A najgorsze było to, że obrzuciłam Miśka przerażonym spojrzeniem i wybiegałam stamtąd, słysząc śmiech Ktosia za sobą, jednocześnie zostawiając tam Francuzika bez słowa wyjaśnienia...
Głowa mi puchnie na samo wspomnienie ubiegłotygodniowych wydarzeń.
Wzdycham i odstawiam filiżankę na blat biurka, które ugina się od znajdującego się na nim laptopa z otwartą skrzykną mailową i sterty papierów do ogarnięcia. Widząc to, mam ochotę się zastrzelić, rzucić z okna i to najlepiej z 10 piętra albo chociaż położyć się na torach i czekać 3 godziny na spóźniające się InterCity.
Ponownie wzdycham i wygodnie sadowię się w biurowym fotelu, gdy pomieszczenie wypełnia się - Won't Back Down, a ja w akcie desperacji wysypuje całą zawartość torebki na biurko i odnajduje moją rozklekotaną nokie.
-Halo? -wstaję.
-Cześć Łucja! Co u ciebie? Dobrze? U mnie też to znaczy nie, bo wyjeżdżam z Rafałem na tydzień na Majorkę i miałam ten wywiad zrobić z tym... No, kurde! Nie pamiętam! Wylatujemy już dziś wieczorem, więc nie będę mogła go przeprowadzić. Zrób go za mnie, bo mi naczelna łeb urwie, a sama wiesz jak to zołza... Dzięki! Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć! Wszystkie informacje wyśle ci na maila. Pa! - wygłasza taki piętnasto sekundowy monolog, a ja rzucam tylko -Że co kurwa?! - słysząc ja się rozłącza.
-Świetnie po prostu! - opadam bezsilnie, bijąc tyłkiem o miękką powierzchnie fotela i biorę się za przeglądnie poczty. Sennie przesuwam kursorem po ekranie, by po pięciu minutach grzebania pośród reklam banków i portali randkowych, odnaleźćpodejrzaną wiadomość o tytule –
ZAPROSZENIE!
Otwieram owo znalezisko, a na mojej twarzy maluję się zdziwienie przemieszane z rozbawieniem, które ostatecznie zmienia się w stan skrajnego zażenowania.
`Serdecznie zapraszam Cię na moje zaręczyny, które odbędą się u naszych rodziców w dniu 27 maja.
Mam nadzieje, że pojawisz się z kimś ^^
Pozdrawia.
Twoja kochana siostrzyczka:*
Anastazja Kaplińska`
Parskam śmiechem, zakręcając się w skórzanym fotelu. Rozbawiona, unoszę twarz ku górze i wachluje jakimś świstkiem papieru, starając się by łzy napływające do oczu, nie przekroczyły granicy krynic. Łapie głęboki oddech i powracam do przerwanej czynności. Po kilku minutach odnajduję wiadomość od Sandry. Zagłębiam się w lekturze, a pierwsze co rzuca mi się w oczy to:
`...mecz Skra Bełchatów - Zaksa Kędzierzyn-Koźle...`
Choć zamykając laptopa, zaczynasz układać w głowie misterny plan przeprosin Francuzika, to nie wiesz jak bardzo zostanie on pokrzyżowany.
I nie wiesz, jak skończy się ten dzień i jakie będzie miał dla Ciebie znaczenie.
Wielu rzeczy jeszcze nie wiesz.
Żadne.
Przyrzekam.
Ostatni szew na Twoim ciele.
~*~
Urocze Panie,
chujnia pisana pół roku temu, ale nie miałam siły już tego poprawić…